Artur Stec ma gospodarstwo w Starej Wsi Kolonii, z jego domu widać doskonale wieżowce górniczego miasteczka - w Łęcznej mieszka setki pracowników pobliskiej kopalni Lubelski Węgiel Bogdanka. On sam wcześniej też pracował w kopalni i wie, jak wielu górników zaludnia okolice przystanków. To potencjalnie niebezpieczne miejsca, gdzie może dochodzić do przenoszenia się koronawirusa.
- W tym co robię, nie ma żadnej filozofii - podkreśla i dodaje, że pomysł na taką formę działania zrodził się spontanicznie. - Uważam, że trzeba pomóc, więc pomagam. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Robić coś, zamiast narzekać...
Od pomysłu do realizacji droga u Steca była bardzo krótka. W zaprzyjaźnionych firmach kupił wszystko, co potrzeba. Opryskiwacz (przyda się później w gospodarstwie), kombinezon i podchlorek sodu. Na odkażanie rusza popołudniem, kiedy w mieście i na przystankach jest już mniej ludzi. Objazd okolicy zajmuje mu godzinę. - Jeśli wszyscy się sprężymy, łatwiej będzie pokonać epidemię - uważa.
Oczywiście o działalności pana Artura wie Urząd Miasta w Łęcznej. - Jesteśmy dumni z tego co robi - deklarują urzędnicy.