Aktor Na dobre i na złe dał ogromne nagrody, a teraz... prosi o zwrot. Na liście rzeczniczka Czarnka!

i

Autor: Bartosz KRUPA/East News Redbad Klynstra-Komarnicki, aktor "Na dobre i na złe" i dyrektor Teatru Osterwy w Lublinie, chce od pracowników zwrotu nagród, które przyznał im na początku roku

Afera w teatrze

Aktor "Na dobre i na złe" dał ogromne nagrody, a teraz... prosi o zwrot. Na liście rzeczniczka Czarnka!

2022-09-06 22:45

Redbad Klynstra-Komarnicki, aktor "Na dobre i na złe" i dyrektor Teatru Osterwy w Lublinie, chce od pracowników zwrotu nagród, które przyznał im na początku roku. To ponad 150 tys. zł, z czego prawie 60 tys. otrzymały: była wicedyrektorka placówki Adrianna Całus, obecnie rzeczniczka prasowa Przemysława Czarnka, i była główna księgowa Agnieszka Nowosad.

Aktor "Na dobre i na złe" dał ogromne nagrody, a teraz... prosi o zwrot. Na liście rzeczniczka Czarnka!

Czy byli i obecni pracownicy Teatru Osterwy w Lublinie oddadzą nagrody? Jak informuje "Dziennik Wschodni", chce tego dyrektor placówki Redbad Klynstra-Komarnicki, aktor znany z serialu "Na dobre i na złe", który sam przyznał im pieniądze na początku obecnego roku. Jak jednak wykazała kontrola urzędu marszałkowskiego w Lublinie, nagrody, a przynajmniej ich część w kwocie 152 tys. zł, trafiła do pracowników nienależnie.Za wymienione nieprawidłowości odpowiedzialność ponosi przede wszystkim kierownictwo jednostki: dyrektor, zastępca dyrektora i główna księgowa, ale również osoby zatrudnione na stanowisku zastępcy głównej księgowej i starszej księgowej (...) - mówi Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka województwa lubelskiego, którego cytuje "Dziennik Wschodni".

29 tys. zł otrzymała Adrianna Całus, była wicedyrektorka placówki, który w lutym została rzeczniczką prasową ministra edukacji Przemysława Czarnka. Niewiele mniej, bo 27,4 tys. zł, trafiło do Agnieszki Nowosad, byłej głównej księgowej, choć w tym wypadku nienależnie otrzymała "tylko" 3 tys. zł. To z tego powodu kobieta miała opuścić stanowisko, odchodząc z teatru w Lublinie za porozumieniem stron. Jego dyrektor prosi teraz pracowników, by oddali pieniądze, ale jak się okazuje, nie mają takiego obowiązku.

- Nikt nie powie tego załodze wprost, ale raczej mogą spać spokojnie. To kwestia umowy między dyrektorem i jego podwładnymi. Przy użyciu odpowiednich argumentów prawnych sprawa może się dla nich zakończyć korzystnie - mówi nieoficjalnie "Dziennikowi Wschodniemu" jeden z informatorów z urzędu.

Sonda
Czy pracownicy teatru w Lublinie powinni oddać pieniądze?
Zarząd Dróg Miejskich wyznacza 10-kilometrowy buspas na ul. Puławskiej. Kierowcy są wściekli!