Mózg operacji - Dariusz S. wpadł w ręce policjantów w pracy, na oczach oniemiałych z przerażenia i zdziwienia kolegów. Obsługiwał właśnie klientów na stacji, która kilkanaście dni wcześniej była na ustach całej Polski. - Trwa obława na sprawcę lub sprawców, którzy wczesnym rankiem weszli na teren stacji i grożąc obsłudze przedmiotem przypominającym broń zrabowali znaczną ilość pieniędzy - informowali w połowie września policjanci.
Od początku było wiadomo, że napad był starannie zaplanowany. Rabuś, Ukrainiec z polskim paszportem, uciekł na piechotę i zniknął jak kamfora. Zapewne czekał na niego w pobliżu Dariusz S. i obaj uciekli autem. Podzielili się łupem i rozeszli każdy w inną stronę. Byli już przekonani, że udało im się bezkarnie obłowić. Nie wiedzieli, że policjanci depczą im po piętach. Ivan V. był do tego nieostrożny - jął szaleć po kasynach wydając większość swej działki na hazard. Kiedy na ich rękach zatrzasnęły się kajdanki, niedowierzali. To miało być przestępstwo doskonałe...
Wprawdzie wypierali się jak mogli, ale kryminalni szybko znaleźli twarde dowody na ich winę. Podczas przeszukania auta i posesji mieszkańca Dariusza S. mieszkającego pod Kraśnikiem znaleźli kilkadziesiąt tysięcy złotych, prawie 300 porcji dilerskich marihuany, a także kartkę papieru z dokładnym szkicem stacji paliw. - Ponadto w miejscu zamieszkania mężczyzny ujawnili pudełko po przedmiocie przypominającym broń - dodaje Kamil Karbowniczek w KWP w Lublinie. Przeszukali także dom drugiego ze sprawców. - Natomiast podczas przeszukania miejsca zamieszkania 28-latka narodowości ukraińskiej również funkcjonariusze zabezpieczyli gotówkę w kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ponadto policjanci odnaleźli ukrytą w krzakach torbę, którą posiadał sprawca podczas napadu. W niej znajdował się m.in. przedmiot przypominający broń, kilkaset złotych, pałkę teleskopową, młotek i rękawiczki - wylicza policjant.
Grozi im do 15 lat więzienia. Zostali aresztowani już na trzy miesiące.