Po wojnie, w 1965 roku, rozpoczął tam działalność Lubelski Klub Jeździecki. Organizacja, która obecnie zajmuje się tamtejszymi terenami, ma spore problemy.
Czy LKJ w końcu opuści teren u zbiegu Nadbystrzyckiej i Krochmalnej? Miasto wypowiedziało umowę dzierżawy w 2015 roku, od tamtej pory klub korzysta z terenu bezprawnie. Rośnie zadłużenie względem miasta, trwa proces sądowy, ściąganiem należności zajął się już nawet komornik.
– Chcemy, żeby terenem opiekował się wiarygodny partner, który będzie to robił patrząc także na interesy miasta i jego mieszkańców – mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik lubelskiego MOSiR-u. To właśnie ta instytucja jest właścicielem terenu. Do tej pory wydzierżawiała go Lubelskiemu Klubowi Jeździeckiemu.
>>> 31-latek zginął pod kołami samochodu. Tragiczny, nocny wypadek
MOSiR zapewnia, że są już inni inwestorzy, którzy chcieliby zająć się nauką jazdy konnej w tym miejscu. – Mamy potencjalnych chętnych, którzy chcieliby zająć miejsce LKJ i na poważnie prowadzić zajęcia z jazdy konnej – przyznaje Bednarczyk. – Podkreślam, że Miasto i MOSiR nie ma żadnych innych planów, związanych z tym terenem. Konie tam były i będą.
Według wyroku sądu, Lubelski Klub Jeździecki miał czas do końca 2018 roku na opuszczenie terenu, odwołał się jednak decyzji. Sprawa jest w toku.
>>> Tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym. 55-latek zginął na miejscu
Posłuchaj też, co o sprawie LKJ-u powiedział naszemu reporterowi, Bartkowi Ważnemu, rzecznik lubelskiego MOSiR-u, Miłosz Bednarczyk.