Carbonara, czyli dosłownie makaron węglarzy, to pyszne i pożywne danie, a do tego szybkie w przygotowaniu, w sam raz na obiad po ciężkim dniu w pracy. Pan Michał doprowadził je do perfekcji i kończył właśnie przesmażanie boczku, gdy przez okno w kuchni usłyszał wołanie o pomoc.
- Ratunku, złodziej, oddaj pieniądze - słyszał młody kobiecy głos.
Carbonara musiała poczekać. Michał Huba wybiegł z domu. Złodziej, który chwilę wcześniej ukradł utarg kiosku z truskawkami, w którym sprzedawała Julia Posturzyńska (20 l.) pobiegł z łupem właśnie w kierunku, skąd biegł pan Michał.
- Od początku wydawał się podejrzany, stał przy stoisku ponad 40 minut, rozmawiając przez telefon i udając, że na kogoś czeka. W końcu poprosił o zważenie truskawek za 10 zł i bezceremonialnie sięgnął po pudełko z gotówką - wspomina chwile grozy pani Julia.
-Pobiegłam za nim wzywając pomocy.
Kiedy pan Michał i pani Julia natknęli się na siebie, złodziej zdążył już czmychnąć w boczną uliczkę.
Młodzieniec ruszył jego tropem. Kiedy dobiegł do końca zabudowy, zobaczył świeże ślady na trawie. Pobiegł tym tropem aż do następnych budynków. Za płotem dostrzegł złodzieja. Marcin P. (33 l.) próbował uciekać. Zrezygnował z oporu w potężnym uchwycie byłego zapaśnika, jakim jest pan Michał.
- Prosił, żeby go puścić. Mówił, że to głupi żart, że założył się z kolegami - wspomina Huba. W swoim zachowaniu nie widzi nic niezwykłego. - Ludzie ciężko pracują, a tu przychodzi taki i bierze jak swoje - kręci głową z gniewem.
- Jak ustalili funkcjonariusze, sprawca próbował ukraść pieniądze w kwocie około 1200 zł. Dodatkowo podczas wykonywania z nim czynności okazało się, że mężczyzna miał blisko 1,5 promila alkoholu w organizmie - opowiadają policjanci. Wkrótce za swoje zachowanie Marcin P. odpowie przed sądem. Za kradzież grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.