Do zbrodni doszło w nocy z 16 na 17 stycznia 1989 roku. Marianna J. był już wtedy od roku wdową, mieszkała w małym, drewnianym domu na końcu wsi, pod lasem. Nie przelewało się jej, także zdrowie odmawiało posłuszeństwa. Drobna, wychudzona wręcz kobiecinka. - Ale jak przyszła do sklepu po chleb, do każdego coś powiedziała, pozdrowiła i wracała wolnym krokiem do siebie - opowiadają mieszkańcy wsi. Dzisiaj domek, gdzie mieszkała i gdzie przyszło jej dożyć przerażającego końca zabrał las. Wśród drzew stoi jedynie drewniana wygódka.
Zbrodnia w Feliksówce. Sprawca był wyjątkowo okrutny
Feralnej nocy Waldemar Ch. przyszedł do niej, żeby zabić. Nie pukał nawet, wyłamał siekierą drzwi wejściowe. Znał ją, w Feliksówce miał pole. Marianna J. była w pokoju. Rzucił się na nią z siekierą. - Był bardzo brutalny, kobieta nie miała z nim najmniejszych szans. Bił ją siekierą po całym ciele, od siekiery pochodzą także liczne obrażenia głowy - informuje kom. Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy KWP Lublin. Morderca nie poprzestał na tym, zgwałcił ją, kiedy była w fazie agonii. Wtedy też zostawił w ciele ofiary materiał biologiczny, dzięki temu udało się go złapać po 32 latach.
Przesłuchano ponad 100 osób
- Oględziny i zabezpieczenie śladów zostały przeprowadzone wtedy bardzo profesjonalnie. Nowoczesne metody, badania laboratoryjne śladów DNA i determinacja śledczych doprowadziły do ustalenia sprawcy tego zabójstwa. Jego DNA zostało potwierdzone w centralnej bazie danych GENOM sprawców przestępstw – chwalił się wtedy, a maju 2021 roku nadkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. Aby do tego doprowadzić, policjanci z Archiwum X przesłuchali ponad 100 osób.
Czytaj też: Bracia zwyrodnialcy zgwałcili i zabili Anetę. W sądzie mówili, że była brzydka. Horror w Augustowie
- Tyle razy z nim rozmawiałem w tamtych czasach. Normalny, fajny człowiek - nie może się nadziwić Henryk Kierepka, sołtys Feliksówki. Waldemar Ch. wpadł po tym, jak zgwałcił własną żonę. Trafił wtedy do aresztu, a w trakcie śledztwa pobrano od niego materiał DNA. Był identyczny z tym z Feliksówki.
Sąd nie miał wątpliwości. Wyrok: 25 lat więzienia
- Powyższe ustalenia uzasadniały wydanie przez prokuratora decyzji o podjęciu umorzonego śledztwa i sporządzenia wobec sprawcy postanowienia o przedstawieniu zarzutu zabójstwa w związku ze zgwałceniem - informował prokurator Artur Szykuła z prokuratury okręgowej w Zamościu. Waldemar Ch. do zbrodni nie przyznał się, twierdząc, że nic nie pamięta. W momencie popełnienia zbrodni miał 35 lat, dzisiaj jest już siwowłosym mężczyzną, w 2021 roku miał 67 lat. Tyle ile miała Marianna J.
Sąd Okręgowy w Zamościu uznał Waldemara Ch. winnym wszystkiego, co zarzuciła mu prokuratura i skazał go na 25 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.
Czytaj też: Mecenas zamordował aplikantkę. Marta strasznie cierpiała. Umarła w Nowy Rok