
Spis treści
- PRL: kolejki, braki i polowanie na towary!
- Towary "spod lady" i system kartkowy były kluczem do szczęścia
- Pamiętacie PRL-owskie kolejki? "Trzeba było odstać swoje"
PRL: kolejki, braki i polowanie na towary!
Pamiętacie opowieści o staniu po mięso od świtu, o zapisywaniu się na "listy społeczne" po meble, telewizory czy samochody? O "rzucaniu" towaru, które wywoływało istne szaleństwo w sklepach? To nie są bajki, a rzeczywistość, w której żyło mnóstwo Polaków. Puste półki w sklepach były normą, a braki dotyczyły zarówno podstawowych artykułów spożywczych, jak i przemysłowych, lecz mimo to większość społeczeństwa potrafiła łączyć koniec z końcem, choć łatwo nie było.
Towary "spod lady" i system kartkowy były kluczem do szczęścia
Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale w PRL-u dostęp do wielu produktów był ograniczony, więc nic dziwnego, że w takich warunkach kwitł handel "spod lady". Sprzedawcy, którzy mieli dostęp do deficytowych towarów, często sprzedawali je po znajomości lub za łapówki. Pojawiali się także "czyściciele półek", czyli osoby, które wykupywały cały dostępny towar, aby następnie sprzedawać go po wyższych cenach lub oddawać do skupu. Takie działania dodatkowo utrudniały życie zwykłym obywatelom.
Wprowadzono więc kartki na towary, które miały być sposobem na sprawiedliwe rozdzielenie deficytowych produktów - obowiązywały one na m.in. mięso, cukier, mąkę, masło, a później także na benzynę, alkohol i papierosy.
Pamiętacie PRL-owskie kolejki? "Trzeba było odstać swoje"
Kolejki w PRL-u to nie tylko wspomnienie niedoboru towarów, ale także symbol systemu, który nie potrafił zaspokoić podstawowych potrzeb obywateli. Wielogodzinne stanie z innymi ludźmi z nadzieję, iż uda się coś kupić, często było złudne. Mimo to wielu Polaków po latach dostrzega plusy takich oczekiwań, bowiem właśnie w kolejkach nawiązywało się znajomości, wymieniano plotki i informacje o tym, gdzie "coś rzucili". Była to swego rodzaju forma życia społecznego, choć z pewnością mało kto za nią tęskni.
Trzeba było odstać swoje, dziś młodzi nie wiedzą, czym są naprawdę długie kolejki. Pamiętam jak z mamą stałam od świtu do wieczora pod sklepem osiedlowym z nadzieją, że uda kupić się cokolwiek. Można stwierdzić, że dziś żyjemy w luksusie - relacjonuje nam nasza czytelniczka.