Na miejsce wezwano również przedstawiciela PKP PLK, który stwierdził, że podkłady są własnością lubelskiego Zakładu Linii Kolejowych. Potwierdził on również, że w tym miejscu już wcześniej dochodziło do kradzieży, gdyż brakuje około 200 podkładów kolejowych, wykorzystywanych w ciągłej eksploatacji.